środa, 13 lipca 2016

Przychodzi w naszym życiu taki czas w którym się wszystko wali. 
Zaczyna się od błahostki,wszystko to staje się w bardzo krótkim czasie. Tak krótkim,że nie potrafimy się podnieść,otrząsnąć.Mamy wrażenie że gorzej być nie może,niestety mylimy się.To co najgorsze jeszcze nas czeka.
Ja właśnie jestem w tej sytuacji gdzie już gorzej być nie może.Zaczęło się ponad rok temu. Wtedy myślałam że wszystko będzie okej,nagle,z dnia na dzień,było gorzej. Najpierw osłabiona odporność,dostałam leki. Po dwóch tygodniach zapalenie płuc,później oskrzeli. Niby wyleczone,powinno być już dobrze. Jednak to był dopiero początek. Zmiany skórne,które tak koszmarnie wyglądały. No nic,trzeba iść do kolejnego lekarza po kolejne lekarstwa. Diagnoza jaką usłyszałam "To nic takiego,spowodowane jest to dojrzewaniem.To norma w tym wieku" Skoro uważa tak specjalista. Dostałam kolejne leki,które groszy nie kosztowały. Lekarz zapewniał że po tygodniu stosowania tabletek wszystko zejdzie.
Mija tydzień,drugi tydzień,miesiąc,robi się coraz gorzej i gorzej. Nic,trzeba znowu udać się do kogoś kto mi pomoże,tym razem udałam się do innego lekarza. Zobaczyła co zobaczyć miała. Kilkakrotnie padło pytanie "Swędzi Cię to?" i za każdym razem odpowiadałam "Nie!" Już zastanawiałam się czy ona rozumie to co do niej mówiłam. Zapisała kolejne lekarstwa,kolejne 200zł zostawione w aptece. Pomogły? Oczywiście że nie. Cóż za głupie pytanie. Po trzech dniach stosowania się do zaleceń lekarza,nocą trafiłam na ostry dyżur. Podano mi kolejne lekarstwa,miały pomóc,jednak poczułam tylko chwilową poprawę. Wróciłam do domu,mówiąc że mi przeszło,pomimo tego że czułam się całkiem inaczej.Miałam dość już tam siedzenia.
Przyjechałam do domu było już coś po 2 w nocy. Rano nie mogłam wstać z łóżka,tak okropny był ból. Mama podała mi lekarstwa przeciwbólowe,fakt pomogły.Podniosłam się z łóżka zrobiłam co zrobić musiałam. Ok. godziny 16, zasłabłam,położyłam się na łóżku. Zwinięta w kłębek,zaryczana. Samo oddychanie sprawiało mi koszmarny ból. Wpakowali mnie w samochód i do szpitala. Od razu mnie przyjęli.
Kazano usiąść na łóżku i czekać za lekarzem,który się mną zajmie.Upewniano mnie że za chwile ktoś do mnie przyjdzie. Nie wiem jak oni rozumieją słowo "chwila". Ta "chwila" trwała dwie godziny. Już mniejsza z tym.Ledwo żywa,odwracam się, wchodzi do pomieszczenia lekarz z pielęgniarką. Wzięli mnie na badania. "Podusiła" o ile tak to można nazwać, mi brzuch. Spojrzała się na mnie,mówiąc "Coś tu czuję.Jakby guza" Poszła po kolejnego lekarza ten również zgodził się z jej diagnozą,wyczuł to samo.Pomijając fakt że dotykając mnie sprawiali mi tyle bólu,że odechciewało mi się żyć. Od razu zabrali mnie na USG,niby nic nie wyszło.Dziwne.Jednak bardzo się ucieszyłam.Dobrze że to nie to. Zabrano mnie spowrotem na sale,gdzie kilkakrotnie próbowano założyć mi wenflon,na końcu dwie pielęgniarki mnie kuły. Kiedy w końcu jednej się udało podano mi kilka lekarstw,poprzez kroplówkę. Pomogło? Było lepiej.Byłam w stanie sama wstać w łóżka szpitalnego,założyć buty,doczłapać się do samochodu. W domu byłam coś po 20. I do tej pory nie powiedzieli co dokładnie mi było. Zapisano kolejne leki. Po stosowaniu przez tydzień,czułam się już normalnie,może nie tyle normalnie co o wiele lepiej. Dwa miesiące po mojej "akcji" ze szpitalem na mieście moją mamę spotkała znajoma lekarka,u której już byłam. Zapytała się o moje zdrowie, jak się czuję fizycznie jak i psychicznie. Nie ukrywam że gorzej czułam się psychicznie.To wszystko już mnie wykańczało. Pani J. powiedziała,wręcz zaprosiła mnie na kolejną wizytę u niej. Dziwne to,żeby lekarz Cię zapraszał. Poczułam się wtedy bardzo dziwnie. Zrobili ze mnie jakieś zjawisko,obiekt do oglądania. Jak muzeum. Co tam,przecież lubię chodzić po lekarzach,lubię wysłuchiwać tego że osoby wykształcone w tym kierunku,które biorą za to pieniądze nie wiedzą co mi jest. Naprawdę lubię! [sarkazm] Poszłam tam tylko dlatego że mama mnie prosiła. Chociaż i tak wiedziałam co usłyszę. "Nie wiem co to może być,może spróbujemy dać takie leki,może pomogą" Ten tekst słyszałam już z tysiąc razy. Zapisała kolejne lekarstwa,znowu pieniądze zostawione w aptece.  Czułam się i czuję jak królik doświadczalny! Jednak jedyny plus tej wizyty jest fakt że skierowała mnie na badania.Oczywiście na badania za które musiałam zapłacić. Bo przecież za darmo Ci nie pomogą. Usłyszałam dwie diagnozy,jednak po usłyszeniu tej drugiej osłupiałam,oczy zalały mi się łzami.Nagle wspomnienia naszły moją skromną osobę. Całe życie miałam tak jakby przed oczami. A co będzie skoro to jest to? Alergia,bądź ... zrobimy badania na tarczycę.  Nie wiadomo do końca,ale badania można zrobić. . Całe szczęście że byli wtedy obok mnie moi rodzice. Nie wiem co bez nich bym zrobiła. Są dla mnie takim niesamowitym wsparciem. Nie dają mi upaść. Dzięki Bogu ich mam!
Badania zrobione, teraz trzeba z wynikami iść do lekarza,który skieruje mnie na kolejne badania,kolejne wydatki. Wizytę mam mieć za tydzień. Przez ten czas jeśli nie zejdę na zawał będzie dobrze!. To będzie chyba mój najdłuższy jak i stresujący tydzień. Mam tylko nadzieje że to jest ta alergia o której wspomniała lekarka...



















Właśnie to dzieje się aktualnie w moim życiu. Nie wolno mi się opalać,ubierać krótkich spodenek nawet gdy termometr pokazuje grubo 30stopni i wiele innych. Mam nadzieje że wybaczycie mi moją nieobecność tutaj. Obiecuję poprawę! :) A wy trzymajcie za mnie kciuki aby udało wkońcu się mnie wyleczyć i oby nie była to ta choroba którą podejrzewają lekarze.

8 komentarzy:

  1. Strasznie Ci współczuję, trochę rozumiem twój ból, w podstawówce też tak jeździłam przez parę tygodni. Niby miałam coś z wyrostkiem, tak stwierdzili. Gdy miałam mieć już operację przyjechał nagle jakiś lekarz i stwierdził, ze to pewnie dlatego, ze dojrzewam. Byłam chyba 5 dni na suchych bulkach i wodzie, a okazało się, że to jakieś zmiany z moim okresem i spóźnił mi się parę miesięcy. Najgorsze miesiące bólu w życiu.
    Trzymam kciuki, na pewno wszystko będzie dobrze. Szkoda tylko, ze w naszym kraju tyle lekarzy, a tylko nieliczni potrafia pomoc...

    wercziandweeerczi.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie napisane i.. współczuję :/
    Pięknie :*

    rilseee.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Trzymaj się, nie wolno Ci się poddawać :*
    Pozdrawiam ;*

    http://dariamitoraj.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Po deszczu jest Słońce ;) tego się trzymam i staram się nie poddawać!


    ZAPRASZAM

    OdpowiedzUsuń
  5. Współczuję i mam nadzieję, że wszystko się u Ciebie ułoży. Walcz kochana! :)

    Pozdrawiam ♥,
    NOWY POST na zone-of-smile.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wolno się nigdy poddać, nie ważne jak bardzo nie mamy siły nie możemy dac sobie zajść życiu za skore, przychodzi taki czas jak napisałas w życiu ze jest ciężko ale zawsze po tym jest super, życie to gra i musimy w nią grac żeby wygrać, wierze w ciebie!!
    Pytalas o wspólną obserwacje, ja juz obserwuje ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Zdrowia życzę!
    Piękne masz włosy :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękne włosy, tylko pozazdrościć :)
    Trzymaj się kochana! :*

    OdpowiedzUsuń